Klan ArsMoriende

Ilphalar. · Gość

Witajcie, moje imię brzmi Ilphalar i byłem już dwukrotnie zapraszany w Wasze szeregi. Za pierwszym razem, przeszkodą okazał się fakt, iż byłem (na chwilowym „urlopie”) najważniejszą osobą rady Bractwa Agar Dae, które niegdyś istniało w Czerwonej Śmierci... nie był to czas długi; nie minęło pół roku, jak nasz Mistrz odszedł, a Bracia rozeszli się, część do Sengeren Yutsu, część w inne, dalekie strony. Jako prawa ręka Mistrza Exeliona, służyłem bardziej radą niż siłą swych mocy, zastępując go tak w zarządzaniu skarbcem, odkurzaniu ksiąg (z grupa wyznaczonych ku temu osób), jak i prowadzeniu wojny z sojuszem, znanym jako Reneith. Nigdy nie zgłębiałem zbyt szybko swej potęgi i często całymi tygodniami pozostawałem przy tym samym kręgu swej Sztuki; jakkolwiek sądzę, że ulegnie to niebawem zmianie. Czy cieszyłem się szacunkiem w Bractwie? Spytajcie moich Braci: Marela, Ceriana, Thorsleifa, Ymira, Aldiego; potężnych czarodziejek: Aneverry, Killashandry, w dawnych czasach Vaes i wielu innych wielkich duchem magów czy rycerzy, którym przewodziłem w imię Exeliona. Gdy zapadła decyzja rozwiązania klanu, mogłem jeszcze przejąć w nim władzę... nie byłem jednak na to gotowy. Po Jego upadku otrzymałem ofertę wstąpienia do Sengeren, rozważałem uprzejmość Nasmona z Towarzyszów Boju, zaproszenie przez przyjaciół z Druidów, dawne plany wstąpienia do Emisariuszy, Fenriru i niedawny zamiar wejścia w bramy Kiril Threndor. Dlaczego więc wybrałem Ars Moriende i (co może być nawet ważniejsze) dlaczego nie wstąpiłem do żadnego z tych Bractw? Odpowiedź może Was zaskoczyć i być może skreślić mnie, jako dzisiejszego rekruta. Zamierzałem założyć własny klan... i wciąż zamierzam. Obiecałem Wam jednak dwukrotnie, iż przystąpię do Waszego Bractwa, a rozległe obowiązki w innych krainach oddalają jeszcze na pewien czas moje dawne zamiary. Oczywiście nie twierdzę, że odejdę od Was niedługo, jak i nie twierdzę, że uczynię to na pewno. Istnieje inna możliwość. Być może poznam Was zbyt dobrze, by od Was odchodzić, albo będę zwlekał z własnym zamiarem przez długie miesiące, a gdy go dokonam, stanę się Waszym sojusznikiem. Decyzję o przyjęciu mnie muszę jednak pozostawić Wam.

Idąc dalej z moimi słowami (lecz nie zbyt daleko... ponieważ niedługo skasujecie to podanie bez czytania), powiem pokrótce czego oczekuję i co mogę wnieść do Ars Moriende. Tak też, wymagania jakie stawiam swoim Braciom nie są wielkie, lecz... istotne dla mnie. Nie zważam na klimat, traktowany jako wierne odgrywanie postaci w klanie; jeśli nie jest on u Was podstawą, zastąpią go więzy przyjaźni. Jakkolwiek przywiązuję do niego wielką wagę w świecie samej gry i nie ukrywam, że przestrzegam go z radości, jaką daje takie traktowanie swej postaci. Zważam jednak na klimat, rozumiany jako wzajemny szacunek i otwartą postawę klanu wobec swoich członków. Nie oczekuję od Was specjalnej pomocy materialnej. Za kilka dni zakupię pancerz, tarczę, biżuterię, może wystarczy mi funduszy na jakąś broń. Surowce będę zdawał bez oporu, wolałbym jednak poznać dokładną stawkę składki, jaką przyjdzie mi płacić. Mam także niemiły zwyczaj dbania (przynajmniej) o poprawną ortografię, co wypominam nawet dyslektykom, czy dysortografom (programy word i writer powinny służyć utrzymaniu odpowiedniego standardu słowa pisanego). Pod koniec odpowiem na pytanie siódme, które jak sądzę nie musi być przeze mnie omówione tak dokładnie. Cóż mogę Wam zaoferować? Doświadczenie w zarządzaniu klanem, utrzymywaniu porządku w księgach, rekrutacji nowych Braci, sprawnym przekazywaniu informacji między członkami sojuszu, a także: toczeniu długich i męczących dyskusji, sprzeczaniu się z Mistrzem, zapisywaniu ksiąg długimi rzędami słów, od których wielu zaczyna boleć głowa. Oczywiście do tego dochodzi bezwzględna wierności zasadom klanu, Jego członkom i Radzie, ale sądzę, że to i tak niepodważalna podstawa.

Uff... to już niemal* koniec. Moją rasą są Mroczni, mocą, wzywane upiory, krąg, niestety ledwie pięćdziesiątym czwartym (a potrafię zostać na takim kręgu przynajmniej miesiąc, łowiąc ryby i przesiadując w mieście)... jakkolwiek, jeśli mam założyć w przyszłości własne Bractwo, postaram się przyspieszyć jego pogłębianie. Ad.9. W świecie jestem „dość często”, co nie oznacza, że nie mogę zniknąć na przynajmniej kilka dni, do tygodnia. Na forum jestem praktycznie codziennie, więc gdybym był potrzebny, tam można mnie znaleźć. W weekendy jestem niemal zawsze w l2.

[link widoczny dla zalogowanych]

Gość

hmm wszystko pieknie i ladnie ale mam jedno pytanko czy tamte postacie sa w jakims klanie?? jak narazie ZA

Zayl

ja jestem za. mam tylko pytanie: nie przeszkadza Ci, ze frekwencja jest delikatnie mowiac ''niska''? jak Hestar pewnie wspominal, musimy rozwinac sie od nowa, poniewaz Lider odszedl, a niektorzy zostali na Ancient Legion...
pozdrawiam

Seyena

podoba mi sie Twe podanie. Bede mial sie z kim mierzyc na arenie hi hi. ZA

Ilphalar · Gość

Nie należą do żadnego klanu, a frekwencja... niewątpliwie ulegnie zmianie. Być może uda mi się nawet w tym dopomóc, któż to wie? Poza tym, jako przywoływacz nauczyłem się polować sam, a na liście przyjaciół mam około dwudziestu aktywnych osób, więc delikatnie mówiąc nigdy się nie nudzę. Przy okazji cieszę się, że mogę uczestniczyć w życiu Bractwa „od podstaw”... a zarazem Bractwa pewne podstawy już posiadającego.

Ilphalar · Gość

Elentari

hehe interpretacja dobra :D zdecydowanie ZA

Zayl

hehe dobra interpretacja :) wybacz, pomylilem sie
pozdrawiam